Tłumy na koncertach. Koszulki z Twoją podobizną. Laski piszczą pod sceną, a w telewizji śmieją się w Twojego ubrania na tegorocznej gali rozdania nagród. Tego wszystkiego nie doświadczysz, jeśli nie wyjdziesz z domu. Jeśli jednak nie przeszkadza Ci brak lasek i dziwnych komentarzy pań z TV Sztyle, to jest jednak wyjście.
Rocksmith! Tak długo wyczekiwana gra w końcu trafiła do wszystkich. Po miesiącach także na PCty. Co to jest; zapytacie? I dlaczego brzmi jak nazwa niemieckiej grupy pop-punkowej. Otóż Rocksmith to spadkobierca wszystkich Guitar Hero czy Rock Band. Jednak tam grałeś na tanich kawałkach plastiku z recyklingu starych iPhonów – tutaj zaś mamy do czynienia z prawdziwym sprzętem. Aby zagrać bowiem potrzebujemy gitary – własnej, lub kupionej wraz z grą (jednak tej nie polecam. Jest to Les Paul Junior, który nie cieszy się dobrą opinią – z czasem może okazać się po prostu niewystarczająca. Ale dzieci zobaczą, że Epiphone od Gibsona to kupią..). Podłączamy ją – oczywiście za pomocą specjalnego kabla (Ubi musiało to zrobić. Zwykła przejściówka jest dla słabych), którego znajdziemy z grą, pierwsze strojenia i możemy rozpoczynać naszą rockową przygodę.
Co najbardziej przemawia za tytułem, to jego walory edukacyjne. Tutaj nawet po odłączeniu gitary będziemy potrafić zagrać poszczególne utwory. To nie Guitar Hero, które poza grą do niczego Ci się nie przydawało. Ciekawy sposób na rozpoczęcie dla każdego początkującego. Nauczymy się tutaj wszystkiego po kolei – od pierwszych, prostych akordów czy bić, aby na końcu wymiatać ze wszystkimi riffami. Dla mnie świetna sprawa. Każdy może dostosować sobie odpowiedni poziom trudności i swój stopień zaawansowania przez co nie odejdziemy od gry przez irytacje. Wyważenie jest tu bowiem bardzo dobre.
Najważniejsze dla każdego – w co można grać. Otóż utwory są zróżnicowane gatunkowo, jak i wiekowo. Znajdziemy tutaj i Deep Purple i Muse. Nirvane i The xx. Każdy znajdzie coś dla siebie. Do tego utwory mają różne sposoby na odtworzenie ich. Podział na poziomy trudności, jak i na urozmaicenia – tylko akordy czy tylko tabulatury – do tego dochodzi wersja basowa. Dla tego, który chce jeszcze poćwiczyć są jeszcze minigierki jak strzelanie do kaczek poprzez uderzanie struny na poszczególnym progu. Przede wszystkim radość po zagranym utworze jest niesamowita. Gdy widzimy procenty bliskie 100 swojej ulubionej piosenki jesteśmy dumni z siebie i zadowoleni. Do tego potrafimy zagrać utwór bez pomocy komputera, więc każdy konkurs talentów jest na wyciągnięcie ręki.
Z własnego doświadczenia wiem, iż lekcje gitary potrafią kosztować sporo – od 20 zł za lekcje w górę. I aby nauczyć się porządnie grać potrzeba ich kilkanaście lub kilkadziesiąt. Ta cena to ogrom w porównaniu za Rocksmith np. na PC za jakieś 170 zł. Gdyby w czasach w których uczyłem się grać na gitarze istniała taka alternatywa nie wahałbym się ani chwili. Wy też tego nie róbcie. Jeśli chcecie nauczyć się grać na gitarze to właśnie to jest najlepsze wyjście. Dla każdego. I do tego świetna zabawa.