Quantcast
Channel: GAMEMAG.PL » Ubisoft
Viewing all articles
Browse latest Browse all 18

Bawiłem się świetnie przy Assassin’s Creed IV: Black Flag i dobrze mi z tym

$
0
0

Znam wielu ludzi, dla których seria Assassin’s Creed jest obecnie tylko odcinaniem kuponów od złotodajnej kury. AC to już niejako marka, żyjąca własnym życiem, mocno zakorzeniona w świadomości graczy, jako gra dobra lub bardzo dobra. Ubisoft o tym wie i nie stara się wprowadzać ogromnych rewolucji, aby nie zepsuć, już przecież dobrego, produktu. I ich rozumiem. 

Ja również miałem uczucie odcinania kuponów, produkcji bez polotu i pomysłu podczas obcowania z Assassin’s Creed III. Tam nie pociągało mnie nic. Bohater był miałkim kolesiem z śmiesznym imieniem, którego losy były tak płaskie, jak nowy interfejs iOS. Historia, pomimo potencjałowi, została, również poniekąd dzięki bohaterowi, sprowadzona do prymitywnych i prostych pobudek, jak „uratuje moją wioskę, bo ich kocham”, „jesteś moim ojcem, muszę Cię zabić” czy „mój Tomahawk się stępił, będę płakać.” Nudziłem się niemiłosiernie i tylko dla historii samego Desmonda dotarłem do końca. Z „czwórką” jest jednak inaczej.

Twórcy wzięli rzecz, która, chyba wszystkim, podobała się najbardziej z poprzedniej części – czyli pływanie statkiem i rozszerzyli te opcje, tworząc wokół tego intrygującą, piracką opowieść. Pal sześć, że nie ma Desmonda, a Animus został sprowadzony do współpracownika firmy tworzącej gry (historia o tym jak nisko może upaść wynalazek ludzkości). Już mnie to nie obchodziło, gdy pojawił się on, Edward Kenway – pirat, który zostawił swoją pannę, aby wzbogacać się na rozerwanych deskach hiszpańskich fregat. Ten facet ma po prostu jaja.

Assassin’s Creed IV: Black Flag

Przez te zabiegi zatracono całe credo Assasynów, ale, spójrzmy prawdzie w oczy, odkąd umarł Ezio już tak było. Jest to coraz mniej Assassin’s, ale już przestałem zwracać na to uwagę. Twórcy wzięli to, co najlepsze z poprzednich serii, oraz dodali jedyną udaną z trójki – czyli żeglowania. Zrobili z tego kolejną grę i wcale nie czuje się oszukany czy naciągany. Czasem łapałem się wręcz na tym, że brałem swoją łajbę i niszczyłem po kolei statki wrogów, bo miałem taką ochotę. Bo mogłem, a oglądanie moich misiaków, którzy nieumiejętnie lądowali na statku wroga, było słodkie. Szczerze powiedziawszy olałem też główną linię fabularną, dopóki nie wyeksplorowałem mapy. Assassin’s Creed IV: Black Flag jest pierwszą od naprawdę dawna grą, w której miałem ochotę po prostu chodzić i zbierać każdy szczegół. To tutaj działa. Czy to szukając skrzyń, polując na zwierzęta lub goniąc za szantami – które poza aczikiem robiły coś więcej – zwiększały repertuar naszej załogi, która śpiewała za każdym razem, gdy podróżowaliśmy w pokoju przez ocean. Klimacik!

Już nie patrzę z łezką w oku za moim ukochanym Brotherhoodem. Choć brakuje mi kilku rozwiązań, jak bractwo czy wysyłanie na misję, to jednak czuję, że po słabej trójce, seria wraca na właściwy tor, który pomimo tego, że zboczył z kursu bycia pełnego Assasyna, wciąż jest szalenie grywalną grą. A przecież o to chodzi. Ja bawiłem się świetnie, biegając po drzewach przeróżnych wysp, plądrując magazyny czy polując na lamparty. Na koniec przepłynąłem przez cieśniny między lądem. Bo mogłem. Nikt mi nie zabroni.

The post Bawiłem się świetnie przy Assassin’s Creed IV: Black Flag i dobrze mi z tym appeared first on GAMEMAG.PL.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 18

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra